,,Pani go zostawi, ja go dobiję"...
Przez chwilę zamarłam czytając te słowa.. coś się we mnie przeraziło. Jak ludzie potrafią być tacy okrutni. Okazało się, jak pisze OTOZ iż kociak leżał na drodze, zupełnie nie interesował właścicieli, czy żyje czy potrzebna mu pomoc.
Jak dalej opisuje tę sytuację OTOZ ?
"Dobra Dusza która wracała właśnie z pracy zauważa na drodze malutkie kocie. Zabite? Pierwsza myśl jaka przychodzi do głowy. Wszystkie samochody pędzą, żaden się nie zatrzymał, żaden nie sprawdził czy żyje. Pani Asia przejeżdżając obok widzi jak to małe kocie ostatkiem sił podnosi głowę, jakby próbując ostatni raz zawalczyć, spojrzał z nadzieją i błagalnym krzykiem POMÓŻ! Zatrzymuje samochód, podchodzi. Kociak chciałby przybiec, ale nie ma sił. Robi kilka kroków i przewraca się. Może się zgubił? Wątpliwości jednak szybko zostają rozwiane. Kobieta mieszkająca w domu obok, mówi że kot jest jej, że już od wczoraj tak leży i nie ma co go zabierać, a najlepiej dobić żeby się nie męczył..."
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Przygarnęli kociaka pod swój dach, zupełnie nie mając funduszy na Jego leczenie, i karmę. Ogłosili prośbę jeśli ktoś mógłby pomóc dowolnym datkiem, na uratowanie kociaka. Wszystko idzie ku dobremu, kociak wraca do zdrowia.
Pomyślałam, że spróbuję założyć swoją zbiórkę dla tych zwierząt, aby wolontariusze mogli kupić im jedzenie. Mam nadzieję, że uda mi się zebrać chodź 1/4 z tej kwoty. Jeśli możecie proszę Was, wpłaćcie chodź złotówkę na moją zbiórkę. Wszystko opiszę na bierząco jak przekażę pieniądze dla OTOZ TARNÓW.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz